DZIEŃ 1
DZIEŃ 2 VELO Czorsztyn
DZIEŃ 3 TURBACZ
SPRAWOZDANIE Z RAJDU
Rośnie forma olimpijska kolarzy Klubu Rowerowego Adwokatury Polskiej !
W dniach 24 – 28 czerwca odbył się kolejny rajd Klubu, tym razem góry!
W czwartek zakwaterowanie w Domu Wczasowym „Marzena” w Rabce – Ponicach, przy czym rajdowicze zjeżdżali do późnej nocy, po drodze w okolicach Krakowa oświetlonej błyskawicami, w strugach deszczu i gradu. Na szczęście Rabka i okolice nie zostały nawiedzone kataklizmem, delikatnie polało. Właściciele obiektu, rodzinna firma, czekali z ciepłym posiłkiem do pierwszej w nocy.
W piątek rano po super śniadanku i krótkiej odprawie wyjazd busikiem do Nowego Targu,
i prosto na początek ścieżki rowerowej – kierunek Czorsztyn, rowerzystów dwudziestu, obojga płci. Trasa wzdłuż biegu Czarnego Dunajca, urocza, cała w zieleni i wspaniałym powietrzu. Po drodze obowiązkowo lody sprzedawane przy ścieżce przez lokalnego wytwórcę i kilka ciekawostek lokalnych podawanych przez piszącego te słowa.
Jechaliśmy przez rodzinne miejscowości ks. Tischnera oraz słynnej i kontrowersyjnej postaci - „Ognia” - Józefa Kurasia. Nie obyło się bez różnych opinii i gorącej dyskusji.
Po ok. godzinie jazdy docieramy do Dębna a tam czeka wspaniały XV- to wieczny drewniany kościółek, jeden z zabytków z listy UNESCO, w nim to Janosik ślubował Marynie. Wyjątkowej klasy zabytek.
I dalej, wjeżdżamy na trasę tzw. Velo Czorsztyn dookoła Jeziora Czorsztyńskiego. Widoki zapierają dech w piersiach, tafla jeziora a wokół blisko i daleko szczyty górskie. Małe Pieniny, Pieniny i Tatry, wszystko otoczone soczystą zielenią i lasami. Ścieżka wije się nad brzegiem jeziora, zaskakuje gwałtownymi zakrętami i pętlami, podjazdy i zjazdy, trzeba uważać a tu takie widoki … Docieramy do ruin zamku w Czorsztynie, przeprawa stateczkiem do Nidzicy (część co bardziej zapalonych jedzie bez przeprawy dokładając kilka kilometrów dookoła z solidnym podjazdem) i wreszcie trochę postoju – obiadek. Nie za dużo, bo się później źle kręci. Drugi zamek, w Nidzicy, pięknie się piętrzy a my dalej w drogę. Południowym brzegiem jeziora po ostrym podjeździe docieramy z powrotem do Dębna, i dalej ścieżką do Nowego Targu. Tam busik i do hotelu. Ochom i achom nad cudną trasa nie było końca, co dla piszącego te słowa było jak miód na serce, bo ją wybierałem.
Wieczorek w piątek nie był zapoznawczy bo znamy się „jak łyse konie” zatem nikogo nie trzeba było namawiać na szklaneczkę (nie jedną) zimnego piwa prosto z beczki z lokalnego browaru. Przy tej pogodzie rozkosz w ustach i gardle.
Sobota obudziła nas dość ostrym deszczem co spowodowało, że zapadła decyzja o indywidualnych inicjatywach co do ataku na Turbacz - 1310 m. n.p.m. dla niektórych, w tej pogodzie, było wyzwaniem nad siły. Ostatecznie zbudowano pierwszy obóz – Maciejowa, drugi obóz - Stare Wierchy, a następnie silna grupa wypadowa atakuje Turbacz. Liderem Małgosia Derezińska dalej Cezary Lipko, Andrzej Kempa, Sławek Stolarz, Adam Hein (to klasa nie do przebicia) i Łukasz Kozłowski. Żeby było ciekawiej prawie wszyscy z izb nizinnych (Gdańsk, Lublin, Olsztyn, Rzeszów).
Turbacz honorowo zdobyty przez adwokatów – rowerzystów !!!
Nie trzeba dodawać, że nie mówimy tu o żadnych ”elektrykach”, wszystko własnymi mięśniami, rowerki tradycyjne. Średnia wieku atakujących też niebagatelna, około pięćdziesiątki, oczywiście młodziutka Małgosia. Brawo!!!.
Powrót do hotelu, i kolejny wieczorek niezapoznawczy, w jego trakcie niezwykle miłe dla mnie zdarzenie, a to uhonorowanie mnie przez JE Prezesa Klubu Cezarego Lipkę statuetką i tytułem Walecznego. Podobno, jako organizator i komandor rajdu spisałem się całkiem nieźle, było podziękowanie i toasty, byłem wzruszony.
Na kanwie tego sprawozdania dochodzę do wniosku, że skutecznie stworzyliśmy grono wspaniałych przyjaciół, z całej Polski, zafascynowanych jazdą rowerową i aktywnym wypoczynkiem, chętnie smakujących także lokalnych atrakcji zarówno tradycji, zabytków, ciekawych miejsc i ludzi, kuchni, jak i własnego towarzystwa. To bezcenne.
Na zakończenie jeszcze refleksja, wspominane „elektryki” niestety wdzierają się coraz śmielej w towarzystwo rowerowe. Czyżby spełniała się obietnica wyborcza premiera o milionie elektryków, czy też może nasze pesele stają się coraz bardziej wymagające? Na szczęście w naszym Klubie jest członkini która daje światełko nadziei na zachowanie tradycji, jeździ na tradycyjnym rowerku, a liczy lat sześć. Brawo Zuzia !!
Komandor Rajdu
Wojciech Gąsiorowski
Krakowska Izba Adwokacka
Nowy Sącz