Klub Rowerowy Adwokatury Polskiej w dniach 17-20 września 2020 r spotkał się w warunkach obostrzeń spowodowanych Covid 19 w ograniczonym składzie i przy zachowaniu ścisłych wymogów sanitarnych. Mimo stosunkowo nielicznej grupy uczestników przyjechali uczestnicy z odległych stron Polski Reprezentowany był m.in Gdańsk, Nowy Sącz, Kraków, Rzeszów, Lublin i oczywiście Zamość.
Nasze spotkanie nie miało charakteru oficjalnego było raczej przygotowaniem i objazdem tras, które będziemy chcieli już w gronie wszystkich klubowiczów, sympatyków i przyjaciół przejechać wspólnie gdy wygaśnie obecna epidemia.
Szersze omówienie rajdu, oraz podjęte na nim postanowienia przedstawia osobiście Prezes Klubu w odrębnym sprawozdaniu. W odrębnej relacji adwokat Wojciech Gąsiorowski przybliża sylwetkę ppor. Mariana Śrutki.
Przedstawiamy szerszą relację dla wszystkich nieobecnych by już teraz pokazać że naprawdę odkryliśmy na Roztoczu nowe ciekawe, a przede wszystkim terenowe trasy które wytyczał Prezes adw. Cezary Lipko .
Zdjęcia w relacji wykonali Adw. Paweł Kruczek, Adw. Cezary Lipko, Adw. Wojciech Gąsiorowski, Adw. Sławomir Stolarz, Adw. Adam Hain.
Nasza baza Hotel Sonata
Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Rowerowe wyprawy w przeszłość
Tradycyjny Rajd Rowerowo-Pieszo-Motocyklowy Izby Adwokackiej w Lublinie odbywa się co roku w innym miejscu, jednak, zawsze w szeroko pojętym Roztoczu. Gdy zobaczyłem komunikat o rajdzie rowerowym KRAP z bazą w Zwierzyńcu, po spojrzeniu na mapę uzmysłowiłem sobie, że Roztocze to w istocie środek Polski w jej granicach przedwojennych, odległości pomiędzy Roztoczem a granicą wschodnią i zachodnią były zbliżone. Na dodatek data rajdu – 17 września - rocznica ataku sowieckiego na Polskę skłoniła mnie do zapoznania się z przebiegiem kampanii wrześniowej na tych terenach, jako, że jestem pasjonatem historii XIX i XX wieku w połączeniu z udziałem w wydarzeniach historycznych przodków osób z mojej rodziny lub otoczenia. Szybko przypomniałem sobie, że dziadek mojej żony wspominał, że jako żołnierz września kampanię zakończył w okolicach Tomaszowa Lubelskiego w trzeciej dekadzie września 39 roku i po ucieczce z obozu jenieckiego wrócił do Krakowa. Szukając informacji o walkach pod Tomaszowem natrafiłem na arcyciekawy incydent z kampanii jaki miał miejsce w okolicach Krasnobrodu, czyli w miejscu gdzie przebiegał będzie nasz rajd.
W krwawych zaciętych walkach toczonych w tej okolicy w trzecim i czwartym tygodniu września 39 roku brała m.in. udział Wołyńska Brygada Kawalerii pod dowództwem ówczesnego pułkownika Wł. Andersa a także 25 pułk Ułanów Wielkopolskich ( w składzie 6 Dywizji Piechoty Armii Kraków), w skład którego wchodził pluton kolarzy, pododdział zorganizowany ze zmobilizowanych w sierpniu 39 r żołnierzy rezerwy, wyposażonych w specjalne wojskowe rowery z pełnym odpowiednim bojowym wyposażeniem. Głównym zadaniem takiego oddziału było rozpoznanie i zwiad, ale także zadania bezpośrednio bojowe, bowiem pluton wyposażony był też w karabiny maszynowe. W dniach 15 do 23 września 1939 r. pod Krasnobrodem i w samym miasteczku trwały ciężkie walki, toczone przede wszystkim pomiędzy oddziałami polskiej i niemieckiej kawalerii, pasjonaci wiedzą o dwóch szarżach w wykonaniu kilkuset polskich ułanów, pierwszej, zwycięskiej z licznymi zabitymi i rannymi po niemieckiej stronie i drugiej już mniej udanej z uwagi na wejście niemieckich oddziałów zmotoryzowanych. W drugiej szarży zginęli polscy ułani całego prawie szwadronu wspomnianego pułku (ok.200 żołnierzy). W tych okolicznościach zginął też w dniu 23 września 1939 roku dowódca plutonu kolarzy ppor rez. Marian Śrutka (niektórzy autorzy piszą to nazwisko Śródka).
Ciało porucznika Śrutki spoczywa w jednej ze zbiorowych mogił na cmentarzu w Krasnobrodzie, obok pomnika poświęconego Żołnierzom Września.
Z uwagi na okoliczności w jakich znaleźliśmy się w okolicy Krasnobrodu (rajd rowerowy) historia porucznika Śrutki, jego funkcja i śmierć w czasie walk wzruszyła mnie i zainspirowała do zainteresowania nią pozostałych uczestników rajdu. Oczywiście odwiedziliśmy zbiorową mogiłę żołnierzy w której spoczywa por. Marian Śrutka.
Myślę, że dla nas, zapalonych kolarzy, pasjonatów jazdy na rowerach którzyśmy przyjechali na rajd w dniach 17-20 września, 81 lat po opisanych wydarzeniach, takie indywidualne, związane z konkretnym człowiekiem informacje o jego wojennych losach, bohaterstwie, szczególnie z akcentem kolarskim, to absolutnie niezwykłe wydarzenie. Na tyle znaczące, że nie powinno przejść obojętnie dla etosu Klubu ale i odpowiedniej komisji Izby Lubelskiej która organizuje coroczny rajd. Przecież w etos także naszego zawodu wpisany jest patriotyzm który winien przejawiać się m. innymi wdzięczną pamięcią i oddawaniem czci i hołdu bohaterom poległym w obronie ojczyzny.
Naprawdę poruszająca rowerowa wyprawa w przeszłość.
adwokat Wojciech Gąsiorowski Nowy Sącz
Krakowska Izba Adwokacka
Podsumowanie Mistrzostw w Lubenii i Rajdu w Zwierzyńcu Prezesa Klubu Adwokatury Polskiej
W ramach poprzedniego gdańskiego sprawozdania zadałem sobie, klubowiczów i naszym przyjaciołom nieco retoryczne z naszego punktu widzenia pytanie,czy warto jeździć na rowerze...czy warto spędzać tak wolny czas….?.Otóż ponawiam podpowiedź ,że Warto ,że Warto i to bardzo .Stres i napięcie towarzyszące naszej prawniczej profesji znikają już po kilku kilometrach ….adrenalina zaś narasta….podobnie jak pragnienie jednego złocistego …. A to wszystko w epoce kowidowskiej….nam niestrasznej za sprawą świeżego powietrze...bliskości pięknej natury ...bliskości malowniczo pofałdowanego Roztocza oraz zalesionych wzniesień podrzeszowskiej Lubeni.
Wspominam ,niestety już tylko, bo tam jeździliśmy ...walczyliśmy i to niekoniecznie tylko w wymiarze sportowy ale i także mentalnym.
W tym nie ma żadnej ale to żadnej przesady….Obecność w Lubeni i przejazd klubowiczów w ramach cyklicznej wyczynowej imprezy to także był akt odwagi….Załączone zdjęcia dowodzą co tam było i w czym braliśmy czynny udział...O stopniu trudności niech świadczy nasz wygląd i stan sprzętu na mecie. Niżej podpisany Wasz ukochany prezes zanim dojechał do mety to dwukrotnie przeleciał przez kierownicę…. Jego determinacja i swoista odwaga została zauważona i doceniona ,a także wyróżniona , dziekańską statuetką ORA w Rzeszowie , za co bardzo dziękuję i zapowiadam ,że w przyszłym roku będę walczył ponownie….i nadal….
Zawody które skupiły kilkuset uczestników jak zawsze były wzorcowo zorganizowane i zabezpieczone. W ramach licznych klasyfikacji ,w tym o Puchar Dziekana ORA w Rzeszowie ,doskonałe drugie miejsce zajął nasz klubowy kolega mec.Adam Hein .Wysoko sklasyfikowany został także inny klubowicz adwokat Paweł Kruczek.Aktu dekoracji dokonał nasz wielki przyjaciel V-ce Dziekan ORA w Rzeszowie mec.Władysław Finiewicz przy udziale członka rzeszowskiej ORA Pawła Surmacza - współzałożyciela KRAP.
Proszę mi wierzyć , że przejazd i ukończenie tak trudnych ,wręcz ekstremalnych ,zawodów za sprawą wszechogarniającego błota lessowego dawały ogromną satysfakcję osobistą....że da się ...że można coś więcej...że...było warto!!! I co ważne...im więcej lat na karku
….tym większa była satysfakcja…
Po wyczynie nastał czas spokoju i pokoju dla ciała i duszy w realiach i scenerii Parku Narodowego oraz jego otuliny . Spotkaliśmy się w czwartek w hotelu Sonata w uroczym Zwierzyńcu i rozpoczęliśmy akcentem patriotycznym ,czyli przejazdem na wzgórze Polak, na miejsce bitwy Powstańców Styczniowych….
Następnego dnia to się działo!...stan spokoju dla naszych mięśni i sprzętu już nie obowiązywał !....a to za sprawą wyobraźni terenowej Waszego ukochanego prezesa oraz topografii ....czytaj ….wzniesień...piasków
i strumieni. Było wymagająco i prześlicznie , bo pogoda dopisała , a trasy przejazdowe zjawiskowo piękne. Uderzyliśmy na Wzgórze Tartaczne na Rudce ….aby po godzinie wrócić z niego do miasteczka udając się przez Floriankę do Górecka Kościelnego. Aby tam dojechać wjechaliśmy na czerwony szlak pieszy wzdłuż rzeczki Szum. Przejazd nim na rowerach to było spore wyzwanie techniczne i wytrzymałościowe. Widoki, leśna roślinność…. rzeczka z wodospadami - absolutnie olśniewające Uznaliśmy, iż tamtej spiętrzenie wody wielkości sporego jeziora wraz z otaczającą przyrodą przypominają małą Szwajcarię.
Zanim dojechaliśmy do celu czyli do kościółka nad wodą, doszło do bardzo miłej uroczystości , w ramach której niżej podpisany wręczył koledze mecenasowi Sławkowi Stolarzowi wyróżnienie w postaci statuetki WALECZNY , dla podkreślenia i w podziękowaniu za jego osobiste zaangażowanie w zorganizowaniu KRAP , nie pomijając jego osiągnięć sportowych.
Dzień następny czyli sobota to przejazd w kierunku Krasnobrodu.Tym razem trasy prowadziły po drogach twardych i asfaltowych.Wjazd do tego uzdrowiska od strony lasu pszczelinie -ckiego zrobił na nas duże wrażenie.Gorzyste otoczenie , zbiorniki wodne na Wieprzu imponujące swoja wielkością , ścieżki rowerowe wokół nich malowniczo położone….Posiłek na Pszczelińcu , na który składał się min.placek ze śliwkami….kompocik i miejscowo dedykowane racuchy z jabłkami poprzedził nasz przejazd na miejscowy cmentarz, leżący w bezpośrednim sąsiedztwie tamtejszego Sanktuarium …. Wizyta na nekropolii była zaplanowana ,a mianowicie miała na celu odszukanie mogiły naszego bohatera z okresu kampanii wrześniowej 39 roku , w osobie ppor.Mariana Śrutki , uczestnika słynnej historycznej szarży 25 P.Ułanów Wielkopolskich. Ów oficer rezerwy był żołnierzem oddziału rowerzystów szturmowych….Więcej o Nim i o tym zdarzeniu proszę czytać w opracowaniu kolegi klubowego , naszego nadwornego historyka ,mec.Wojciecha Gąsiorowskiego z Nowego Sącza.
Opowieść o Tym oficerze i jego wyczynach ...bohaterskiej śmierci za naszą wolność….niecodziennej i historycznej ,bo ostatniej w dziejach Świata , nie mylić z wielką bitwą pod Komarowem w 1920 r. , szarży naszych ułanów pod Krasnobrodem ….historia oddziału rowerzystów szturmowych tak nas zaciekawiła i zainspirowała ,że ….rozważamy o nadaniu Jego patronatu naszemu klubowi .
Już na koniec mojego przydługiego bloga sprawozdawczego spieszę donieść ,szczególnie tym członkom KRAP ,którzy mogli a nie przyjechali z Krakowa, Warszawy ,Iławy i Olsztyna , że nasze spotkanie rowerowe nie ograniczało się wyłącznie do jazdy !...o naszym życiu towarzyskim , o jego przejawach do chwili obecnej śpiewają tamtejsze buki i świerki ...mówi@ kolonie bobrów...watahy wilków i przywrócone do wolności koniki polskie .Doniesiono nam , że podobno przedstawiciele fauny i flory RPN już przygotowują kolejne zaproszenie i prośbę o przyjazd klubowiczów w roku następnym… ? Wasz ukochany prezes ? Wasz bardzo!!! ukochany prezes ???? Adw. Cezary Lipko.